Hej hej .
Może zacznę od początku.
Dzisiaj o 13.5 do Kory poszłam o 13.30.
Poszliśmy na pole tak jak zawsze , po 30 min napisała do mnie najlepsza koleżanka czy idę sie przejść a ja że była z Korą to nie poszłam ale ona była taka miła że przyszła do nas :) . Wiadomo z czym .? ( miała szlugi ) .
A z nią przyszedł taki pies Kora już jego znała dobra my gadamy i probujemy podbaliś ale kurrde był taki wiatr że nie dało sie . ! I jakoś na Kore nie patrzyłam ale to ja wam mówie że 2-3 min Kore straciłam z oczów . Patrze a jej tam nie ma jakoś sie nie przejełam bo wiedziałam że pobiegła dalej albo sie skochała za drzewkiem dobry my tam idziemy tak gdzie ja ją widziałam ostatnio z tym psem . Gadamy sobie ja ją wołam ale doszłam do końca tak jakby drogi polnej a jej nie ma . !
Przestraszyłam sie , już chciałam wracać ale poszłam dalej ( to takich domków ) .
Tam jej też nie ma dobra idziemy dalej i dalej i jej nie ma . !
Ja już miałam iść do domu po myślałam że ona może pobiegła do domu z tym psem ale Natalka powiedziała żebyśmy dalej szli dobra poszła a jak ONA tam była . ! Ja kucnęłam i wołam Kore wielki kamień spadł mi z serca .! Jakby jeszcze parę metrów dalej poszła to by wyszła na ulice i w mieście by była ;/ . Ale na szczęście nie wyszła uff . Ja i Natalka nie mogliśmy uwierzyć że ona tak daleko poszła !
A tu mam zdjecia ;)